Pogoda była dziś wyjątkowo paskudna. Ciemne chmury przysłaniające całe niebo nie dawały niemal żadnego źródła światła. Na zewnątrz było zimno i mokro. Nad ziemią unosiła się gęsta mgła. Monotonne uderzenia deszczu o dach doprowadzały mnie do szału. Zresztą jak wszystko od tamtego zdarzenia. Obiecałam, że się pozbieram i będę dalej normalnie funkcjonować, ale wbrew pozorom to nie było takie proste. Jedzenie miało gorzki smak, a napoje drażniły przełyk. Przestałam o siebie dbać co odbiło się na moim zdrowiu. Gdy tylko próbowałam zasnąć, aby trochę odpocząć, zaraz po tym jak zamykałam oczy pojawiał mi się jego obraz i zaczynały napływać wspomnienia. Bardzo często zdarzało się, że w drodze do łazienki moje nogi i organizm nie wytrzymywał zmęczenia i zasłabłam w drodze do celu. Starałam się ignorować podkrążone oczy bez blasku, tak było łatwiej, lepiej się oszukiwać niż przyznać przed samą sobą, że jestem w strasznym stanie. Chce zapomnieć. Chce przestać cierpieć. Chce żeby przestało to tak cholernie boleć. Natalia i Agnieszka przychodzą do mnie i starają się mi, jak one to określają, "pomóc zapomnieć". Próbują wyciągnąć mnie na miasto albo do kina, ale wtedy jest jeszcze gorzej, więcej wspomnień, więcej bólu. Czym sobie na to zasłużyłam? Zrobiłam coś źle? Przecież zawsze byłam wyrozumiała. Nie przeszkadzały mi jego ciągle próby. Nie przeszkadzał mi brak czasu dla mnie. Nie przeszkadzało mi to, że rzadko się spotykaliśmy. Starałam się być dla niego idealną dziewczyną o jakiej zawsze marzył. Dla niego nauczyłam się lepiej gotować, bo wiem, że uwielbia gdy ktoś przygotowuje posiłki tylko dla niego. Dla niego nauczyłam się perfekcyjnie koreańskiego w niecałe pół roku. Dla niego zaniedbywałam szkołę, ponieważ zazwyczaj miał czas tylko z rana. Codziennie budziłam się, oddychałam i żyłam tylko dla niego. Teraz gdy odszedł nie miałam powodów do życia. Miałam myśli samobójcze już nie raz. Jedyne co trzymało mnie przy życiu to moje przyjaciółki. Wiem, że strasznie by przeżyły moja śmierć. Poza tym to jedyne osoby na których się jeszcze nigdy nie zawiodłam. Agnieszka zawsze potrafi dobrze ocenić sytuację i doradzić mi, natomiast Natalia zawsze mnie wysłucha, a w razie gdyby coś mi się działo chyba rzuciłaby się z pazurami. Nie mogę ich zostawić. Były tak samo szczęśliwe jak ja gdy powiedziałam, że się z nim spotykam. On chyba nie zdaje sobie sprawy jak bardzo mnie zranił. Zabił całą moja pewność siebie, której i tak nie miałam zbyt dużo. Potrafiłam całymi dniami przesiadywać na parapecie przy oknie mając nadzieję, że któregoś pięknego dnia zjawi się przed moja bramą i powie, że żałuję, że wcale nie chciał wszystkiego zakończyć. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Bywały chwilę kiedy naprawdę chciałam się wziąć w garść i pokazać mu, że potrafię bez niego żyć. Gdy już myślałam, że to mi się uda ponownie przychodził ten stan agonii i znów siadałam na moim parapecie bez chęci do życia.
Chciałem ją odwiedzić, zobaczyć ją chociaż z daleka. Muszę się dowiedzieć jak sobie radzi beze mnie. Wiem, że to głupie po tym jak ją skrzywdziłem, ale nie miałem wyboru. Nie chciałem żeby jeszcze bardziej cierpiała. Chłopaki nie odzywają się do mnie. Uważają mnie za nieodpowiedzialnego tchórza, którym właściwie jestem. Stwierdzili, że powinienem jej wszystko powiedzieć. Po tym jak lekarz powiadomił mnie, że jeśli operacja się nie powiedzie mam jeszcze tylko maksymalnie tydzień życia, co innego mogłem zrobić? To był jedyny sposób, aby nikt nie cierpiał. Zrażenie do siebie ludzi wydawało się najlepszym wyjściem aby nie przeżyli tak mojej śmierci. Jednak cały zabieg zakończył się pomyślnie, a ja już doszedłem do siebie. Chciałbym wszystkich przeprosić za moje lekkomyślnie zachowanie. A przede wszystkim chciałbym przeprosić ją. To co powiedziałem... to nie byłem ja, nie chciałem żeby zabrzmiało tak ostro.
Było już ciemno, a nad Seulem gromadziły się chmury burzowe. Można było już usłyszeć grzmoty piorunów.
- Paulino, chce żebyś mnie uważnie posłucha.
Luhan był dziś wyjątkowo cichy i poważny. Dziewczyna zaniepokoiła się tym faktem, ale starała się to zignorować. Może był zmęczony?
- Słucham? - powiedziała z uroczym uśmiechem.
Luhan nie wiedział od czego zacząć, więc powiedział pierwsze co mu przyszło do głowy.
- Nie spotkajmy się już więcej.
- Co? Dlaczego? Masz dużo pracy tak? - spytała.
Luhan od razu zauważył niepokój w jej oczach.
- Nie - powiedział stanowczo - nie chce cię już nigdy więcej widzieć. To… koniec.
Cała radość zniknęła z jej oczu. Spuściła głowę.
- Zrobiłam coś nie tak? - spytała niemal szeptem.
Do jej oczu napłynęły łzy. Nie mogła uwierzyć słowom, które padały z ust Luhana, jej ukochanego Luhana.
- Nie rozumiesz? Jesteś zwykłą dziewczyną, a ja międzynarodową gwiazdą. Mogę mieć każdą dziewczynę, czemu mam się spotykać z tobą?
W tej chwili serce chłopaka rozpadło się na milion kawałków. To nie prawda. Nie uważał, że jest zwykła, nigdy nie spotkał tak fascynującej, nieprzewidywalnej i uroczej dziewczyny jak ona. Nie chciał żadnej innej odkąd tylko się spotkali liczyła się dla niego jego mała Paulinka. Chciał ją bronić. Obiecał sobie że nikomu nie pozwoli jej skrzywdzić, a teraz sam to robi.
- Idź sama przez życie. Ja cię już nie potrzebuję. Nie marnuj mojego czasu.
Z oczu Pauliny powoli zaczęły spływać łzy.
- Przepraszam, że zabrałam twój czas - powiedziała.
Odwróciła się i poszła w jeszcze nieznanym sobie kierunku. Chłopaka piekły oczy od powstrzymywania napływających łez. Gdy dziewczyna była wystarczająco daleko pozostawało mu już tylko jedno. Wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Profesorze, jestem już gotów do podjęcia się operacji.
Siedziałem w samochodzie przed jej domem już od kilku godzin. Nie miałem odwagi spojrzeć jej w oczy. Z tego co mówiła Natalia, po tym jak mnie wyzwała od najgorszych, nie jest z nią dobrze. Kupiłem wielki bukiet czerwonych róż i nawet napisałem sobie przemowę, która wykułem na pamięć. Jednak nie potrafiłem do niej pójść. Miałem nadzieję, że może wyjdzie z domu, ale to raczej niemożliwe. Odkąd ją zostawiłem nie wychodzi z domu, podobno strasznie zmizerniała, nie chce jeść. Mam nadzieję, że Natalia przesadza, ale raczej nie ma tego w nawyku, nie gdy chodzi o Paulinę. Mijały kolejne godziny na zewnątrz zrobiło się już całkowicie ciemno. Gdy nagle zauważyłem, że firanki w jej oknie delikatnie się poruszyły. Zaraz w oknie pojawiła się dziewczyna. Usiadła na parapecie i oparła głowę o szybę.
Pogoda już się trochę poprawiła. Nie padało. Jak zwykle usiadłam na parapecie w mojej sypialni. Pamiętam, że było to pierwsze co zrobiłam gdy tu przyjechałam. Wyścieliłam parapet kocem i ułożyłam różnego kształtu i rozmiaru poduszki. Byłam śpiąca, ale nie na tyle, że nie mogłam wytrzymać. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie Natalia albo Aga, więc postanowiłam nie wstawać. Jednak pukanie było natrętnie głośne. Wstałam i z trudem dotarłam do drzwi. Otworzyłam je.
- Dzień dobry kochanie.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Przepraszam, że tak późno, ale czy masz może pożyczyć mąkę. Jutro przyjeżdżają wnuki, więc piekę dla nich ciasto.
- Tak, powinnam mieć. Proszę wejść. - wypuściłam sąsiadkę do środka i ruszyłam w stronę kuchni. Wręczyłam jej torebkę mąki.
- Wystarczy jedna szklanka.
- Proszę wziąć całość ja i tak ostatnio nie gotuje.
- Och, dziękuję. Dobranoc.
- Dobranoc pani.
Zamknęłam drzwi za starszą kobietą. Nie miałam siły wrócić do sypialni, więc usiadłam na ziemi obok drzwi. Nie mam pojęcia ile tam siedziałam, straciłam rachubę. Może usunęłam? Dźwignęłam się z podłogi, a potem znów usłyszałam pukanie do drzwi. Z niechęcią otworzyłam , być może sąsiadka nie ma jeszcze jajek albo cukru.
- Hej - usłyszałam.
Znam ten głos. Znam go aż za dobrze. Uniosłam głowę do góry, a moje serce na chwilę przestało być.
- Co tu robisz? - spytałam.
- Mogę wejść?
Odsunęłam się i wpuściłam go do środka.
Usiedli na kanapie. Luhani jak zwykle po prawej stronie mebla, a Paulina starała się siedzieć jak najdalej od niego. Miała mieszane uczucia. Z jednej strony była szczęśliwa, że go widzi i może spędzić z nim czas, ale z drugiej strony była wściekła, że tak nagle się pojawia i jakby nigdy nic wchodzi do jej mieszkania.
- Napijesz się czegoś? - spytała dziewczyna.
- Może herbaty - odpowiedział.
Luhan był przerażony, jego mała Paulinka wyglądała strasznie. Podkrążone oczy, marna postawa. Gdy szła do kuchni aby przygotować napój wyglądała jakby zaraz miała się przewrócić. Przechodząc przez drzwi jej nogi nie wytrzymały i prawie upadła. Na szczęście chłopak był szybki i w ostatnim momencie złapał ją i uchronił przed upadkiem. Była speszona. Mogła pokazać swoją słabą stronę przed każdym, przed każdym poza nim.
- Zostaw! - krzyknęła i wyrwała się z jego uścisku. Luhan nie mógł patrzeć jak jego ukochana się męczy. Czy mu przebaczy jeśli wszystko jej powie? Jeśli tak, czy znowu będą razem i wszystko będzie jak dawniej? A co jeśli nie?
- Ja...
- Czemu przyszedłeś? - szlochała.
Dopiero teraz zauważył, że płacze.
- Znowu namieszasz w moim życiu?! Znowu chcesz wszystko komplikować?
Była roztrzęsiona. Wtedy nie wytrzymał. Złapał ją za plecy i zamknął w swoich ramionach. Paulina zacisnęła ręce na jego koszulce i szlochała w klatkę piersiową.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Proszę, posłuchaj mnie - złapał jej twarz w dłonie tak aby na niego patrzyła - nie chciałem tego kończyć. Nigdy! Słyszysz? Nigdy nie chciałem cię zostawić. Byłem do tego zmuszony. Ja umierałem. Nie chciałem żebyś patrzyła na moja śmierć. Nie chciałem żebyś się martwiła. Dlatego postanowiłem się usunąć. Zrozumiem jeśli nie dasz mi drugiej szansy. Chce tylko żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie i bardzo cię kocham. Zawsze możesz na mnie liczyć - schylił się i delikatnie pocałował ją w czubek głowy - Przepraszam - wyszerpał i skierował się w stronę drzwi.
Gdy już prawie wychodził poczuł delikatne dłonie na swoim brzuchu i ciało dolegające do jego pleców.
- Luhan...Ja...Nie chce żebyś znowu odszedł.
- Wybaczysz mi? - spytał odwracając się w jej stronę.
Nie odpowiedziała tylko skinęła głową. To wystarczało. Złapał ją w tali i przyciągnął do siebie łącząc ich usta w pocałunku. Teraz oboje czuli się kompletni. Wróciła ich część, której brakowało do normalnego funkcjonowania.
- Luhan, tylko proszę, nie okłamuj mnie już nigdy więcej.
- Obiecuję.
Mocno przytulił ją do siebie. Wreszcie znów ma ją przy sobie. Jego małą Paulinkę. Przysiągł sobie, że już nigdy jej nie opuści i już nigdy nie zrani.
***
Mam nadzieję, że się spodoba. Przepraszam, że dałam imię moje i mojej przyjaciółki, ale nie wiedziałam jak się twoje koleżanki nazywają xd
Ten one shot jest trochę naciągany, ale cóż... proszę dodawajcie komentarze i wyrażajcie swoją opinię. Chcę wiedzieć gdzie robię błędy ;)
Tak! Bardzo mi się podoba :3
OdpowiedzUsuńCieszę się ^^
UsuńMyslalam, ze on nie zyje czy cos :o szczescie, ze wszystko dobrze sie zakonczylo ;)))
OdpowiedzUsuńChciałam go na początku uśmiercić, ale potem stwierdziłam, że to musi się szczęśliwie skończyć :)
UsuńSuper rozdział już nie mogę się doczekać kiedy dodasz następny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;3
UsuńRozdział świetny jak zawsze, poprostu boski;)
UsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nexta;*