środa, 1 października 2014

'TaeKai' One Shot



Na początku chciałabym przeprosić, że tak dawno nic nie dodawałam, ale nie miałam kompletnie weny. Kolejny rozdział mam już prawie napisany, więc postaram się go dodać jak najszybciej. Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do przeczytania mojego pierwszego opowiadania tego typu. Jest mi tak wstyd, że napisałam coś takiego ;__; Nie napisałabym tego gdyby nie moja przyjaciółka, która jest specjalistą od opowiadań tego typu, więc dziękuję <3
***
Kai standardowo ruszył do sali tanecznej. Miał dziś wyjątkowo kiepski humor. Każdy go irytował i nie chciało mu się z nikim rozmawiać. Jedyne co w tym czasie mogło zmienić jego nastawienie był oczywiście taniec. Postanowił ćwiczyć dopóki nie padnie ze zmęczenia. Zaświecił światło i ruszył na koniec korytarza. Złapał za klamkę i wszedł do środka. Zdziwił się gdy ujrzał tańczącego w niemal ciemnym pomieszczeniu i ze słuchawkami na uszach Taemina. Chłopak nawet nie zauważył jego pojawienia się w sali. Gdy zaczyna tańczyć nic nie ma znaczenia i zapomina o świecie. Kąciki ust Kai'a mimowolnie się uniosły. Zaraz po tym piosenka się skończyła, a Taemin wyciągnął iPoda, aby zmienić utwór. Kai wykorzystał ten moment. Podszedł do przyjaciela i objął go od tylu kładąc ręce na jego brzuchu. Taemin podskoczył wystraszony, ale gdy ujrzał kto to od razu się uspokoił. Wyciągnął słuchawki z uszu.
- Nie strasz mnie tak. Myślałem, że to jakiś duch albo cholera wie co.
- Duch?
- Kai się roześmiał, a na policzkach drugiego chłopaka pojawił się delikatny rumieniec.
- No co? - spytał zawstydzony.
Od jakiegoś czasu Taemin stresował się przy przyjacielu. Gdy tylko był blisko jego serce zaczynało szybciej bić, a nawet najdelikatniejsze muśnięcie powodowało dreszcze na całym ciele. Tym bardziej teraz, gdy Kai go obejmował i przylegał do niego niemal całym ciałem, czuł przyjemne dreszcze. Chciał tak zostać jak najdłużej, ale zaraz sam siebie skarcił w myślach. Przecież on nie czuje tego co on. Uważa go jedynie za przyjaciela.
- Potańczymy? - spytał Kai, a Taemin skinął głową w geście potwierdzenia.
Chłopak puścił go i zabrał z jego ręki urządzenie, po czym wybrał piosenkę. Muzyka zaczęła lecieć, a chłopcy już po kilku taktach oddali się tańcu.

 

 

 

 
Po około godzinie tańca mieli już dość i wyczerpani położyli się na podłodze. Kai ułożył się na boku i z uśmiechem patrzył na przyjaciela. Taemin spokojnie oddychał i przymknął oczy. Gdy spojrzał na Kai'a ten nie wytrzymał, przyciągnął go do siebie i zamknął w mocnym uścisku. W pierwszej chwili Taemin był zdezorientowany, ale zaraz delikatnie położył dłonie na plecach drugiego chłopaka. Ten gest jeszcze bardziej pobudził Kai'a. Odsunął go od siebie i spojrzał mu w oczy. Taemin starał się uniknąć kontaktu wzrokowego. Jednak Kai złapał jego twarz dłońmi i zmusił aby ten również na niego spojrzał. Uśmiechnął się gdy ujrzał rumieńce na twarzy Taemina. Zanim zdążył przemyśleć co robi, jego usta już musnęły usta drugiego chłopaka. Jednak to było dla niego za mało. Pocałował go jeszcze raz teraz nieco bardziej śmiało Taemin nie reagował, więc Kai po prostu dalej go całował, ku jego zdziwieniu chłopak zaczął oddawać jego pocałunki. Kai popchnął Taemina tak aby ten położył się na podłodze. Jego usta zaczęły schodzić niżej na szyję i obojczyki. Zaraz zaczął podwijać jego koszulkę, aby po chwili całkiem się jej pozbyć. Gdy koszulka leżała już na ziemi, przejechał palcami po jego bladym torsie. Chłopak zadrżał pod jego dotykiem. Roztrzęsionymi rękami zsunął koszulkę z Kai'a. Obydwoje tak bardzo tego pragnęli. Kai znów wpił się w jego usta i błądził dłońmi po jego całym ciele. Nagle Jongin zamarł w bezruchu. Nie. Nie mógł tego zrobić. Nie swojemu najlepszemu przyjacielowi. Wiedział bardzo dobrze jaki jest Taemin. Uległy, kochany i... bezbronny. Szybko wstał i zaczął ubierać koszulkę. Taemin zdezorientowany przyglądał się poczynaniom chłopaka.
- Kai? - spytał, ale nie dostał odpowiedzi.
Jongin nie odwracając się za siebie, wyszedł z sali. Szybkim krokiem ruszył w kierunku schodów. Zbiegł na dół i wpadł do łazienki. Natychmiast odkręcił kran i obmył twarz zimną wodą, aby choć trochę się uspokoić. Spojrzał w lustro i przeklął sam siebie. Przecież obiecał sobie, że się powstrzyma, że go nie skrzywdzi, że nie dowie się o jego uczuciach.

 

 

 
Taemin siedział na środku sali tak jak zostawił go Kai. Dopiero docierało do niego co się stało. Kai go całował. Chłopak zastanawiał się, czy on czasem nie odwzajemnia jego uczuć. Nie, to niemożliwe. Powoli podniósł się z ziemi i wziął swoją koszulkę, po czym założył ją z powrotem. Nie rozumiał jego zachowania. Nie mógł tego tak zostawić. Szybko wybiegł z sali i ruszył na dół.

 

 

 
Kai wyszedł z łazienki i skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Usłyszał zbliżające się kroki. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, Taemin już przyległ do jego pleców całym ciałem.
- Taeminnie... - wyszeptał.
- Kai, dlaczego ty? Czy ty....- Taemin nie wiedział co powiedzieć.
Plątał mu się język, a wszystko co mówił wydawało się bez sensu. Był wściekły na siebie, że akurat w takim momencie nie wie co powiedzieć, co zdąża się mu naprawdę rzadko. Kai złapał go za ręce i oderwał od swojego brzucha, po czym ruszył przed siebie nie obnażając drugiego chłopaka nawet jednym spojrzeniem. Taemin chciał za nim biec, ale co by to dało? On i tak znów by go odrzucił. Gdy tylko Jongin zniknął za drzwiami, upadł na kolana, schował ręce w dłoniach i zaniósł się szlochem.

 

 

 

 
Gdy Taemin tylko wrócił do dormy od razu ruszył do swojego pokoju. Bez słowa minął pozostałych członków i zatrzasnął drzwi. Chłopcy nie wiedzieli o co chodzi. Taemin był cały zapłakany.
-  Idź ktoś do niego - powiedział Key.
- Idź ty, jesteś liderem - powiedział Jonghyun do Onew.
- Ale ja... - zaczął się jąkać.
- Dobra ja pójdę - powiedział zirytowany Minho i pobiegł na górę. Zapukał do drzwi, ale gdy po kolejnym stukaniu nie odezwał się po prostu wszedł do środka. Taemin leżał na łóżku chlipiąc w poduszkę.
- Taemin? - zaczął cicho Minho, a chłopak wzdrygnął się na dźwięk jego głos
- Porozmawiamy? - spytał.
- Idź sobie - powiedział przez szloch.
- Powiedz mi, co się stało? - kontynuował.
- Daj mi spokój! - krzyknął i poderwał się z łóżka.
 Jego oczy były napuchnięte i zaczerwienione od płaczu, a policzka całe mokre.
- Czy ktoś cię skrzywdził? - nie ulegał Minho.
- Co cię to obchodzi? Co kogokolwiek obchodzi co się ze mną dzieje!?
- Mnie obchodzi - Minho starał się nie podnosić głosu - Onew, Key, Jonghyun, wszyscy się o ciebie martwimy. Kai też się o ciebie martwi i..... - nie dokończył bo Taemin zaczął krzyczeć i jeszcze bardziej płakać. Upadł na kolana i rzucił w Minho poduszką
- Uspokój się! - wstrząsnął nim - Mów o co chodzi? Co z Kai'em?
Taemin przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. Tylko siedział z mocno zaciśniętymi dłońmi na swojej koszulce. Dopiero po chwili zaczął mówić.
- Minho powiedz mi dlaczego? Dlaczego to się stało? - chłopak nie rozumiał ani słowa z tego co mówił młodszy, więc czekał, aż ten będzie kontynuował. Taemin pierwszy raz popatrzył mu w oczy - Dlaczego ja go tak cholernie kocham? - Minho zatkało. Nie wiedział co powiedzieć. Nie spodziewał się takiego wyznania.
- Wiesz... w końcu jesteście... najlepszymi przyjaciółmi - dukał.
- Właśnie... tylko przyjaciółmi. Idź sobie, dobrze?
Minho wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. Zszedł na dół.
- Co? I co? - pytała reszta Shinee.
Postanowił, że nie powie im nic.

 

 
Kai był roztrzęsiony. Nie wiedział co ze sobą zrobić i chodził z kąta w kąt. Wciąż myślał o swoim przyjacielu. Rzucił się na łóżko i ukrył twarz w poduszce. Taemin... co się z nim teraz dzieje? Czy jest zły? Może jest smutny? To jedyne myśli, które krążyły mu po głowie. Naprawdę chciał się powstrzymać, ale gdy wtedy na niego spojrzał stracił kontrolę i reszta sama się potoczyła. Nie. Nie mógł tak siedzieć. Ubrał się i poszedł do jedynego miejsca, gdzie mógł się odprężyć

 

 

 
Wszyscy siedzieli przy stole. Nagle Taemin zszedł na dół, założył buty i wyszedł. Chłopcy nie wiedzieli, czy zignorować zachowanie ich maknae, czy lepiej go dogonić i nie spuszczać z oczu.
- Dajcie mu czas - powiedział Minho.
- Ale gdzie on idzie o tej porze? - spytał Key.
- Pewnie do sali tanecznej w studiu - podpowiedział Jonghyun.
- Tak, to najprawdopodobniejsza opcja - stwierdził Onew.

 

 

 
Kai tańczył już prawie od godziny, ale wciąż nie miał dość. Był pełen energii, negatywnej energii. Taemin stanął w drzwiach i spojrzał na przyjaciela. Nawet nie pomyślał, że on też może tu być. Uśmiechnął się i niemal wbiegł do środka. Kai był zdezorientowany, gdy go zobaczył chciał uciec. Wyłączył muzykę i wziął swoją bluzę z ziemi, po czym skierował się w stronę drzwi. Gdy przechodził koło Taemin'a ten złapał go za rękę.
- Zamierzasz mnie już zawsze ignorować? - spytał ze spuszczoną głową.
- Ja po prostu nie chcę cię skrzywdzić - odparł Kai.
- Dlaczego miałbyś mnie skrzywdzić?! - krzyknął - ja...przecież ja ciebie...
- Taemin, przestań. Nie zmuszaj się. Obiecuje, że już cię więcej nie dotknę.
- Ale ja cię kocham Kai! - wykrzyknął z załzawionymi oczami - Nie wytrzymam dnia bez ciebie. Nie chce żebyś mnie opuścił. Proszę - wtulił twarz w zagłębienie na jego szyi - Zrobię wszystko, tylko proszę nie zostawiaj mnie.
- Taeminnie... - Kai mocno go do siebie przytulił - Dobrze. Obiecuje, że nigdy cię nie zostawię.
Taemin odsunął się delikatnie od niego i stanął na palcach, aby dosięgnąć jego ust. Jednak szybko się speszył i chciał odsunąć. Kai go zatrzymał. Złapał jego twarz i złączył ich usta. Taemin od razu zaczął oddawać pocałunki i przyległ do niego całym ciałem. Kai pchnął go na ścianę i włożył ręce pod jego koszulkę. Policzka Taemin'a zaczerwieniły się, a Kai mimowolnie uśmiechnął się. Zrzucił z niego koszulkę. Przeleciał wzrokiem po jego mlecznej skórze i zatrzymał na szyi, po czym zaczął ją całować i gryźć zostawiając czerwone ślady. Kai szybko zrzucił z siebie koszulkę. Jego ręce zsunęły się na spodnie Taemin'a, który zadrżał pod jego dotykiem. Wyższy chłopak klęknął przed nim i rozwiązał sznurek od dresów Taemina, po czym szybkim ruchem szarpnął je w dół. Kai uśmiechnął się widząc jego nabrzmiałego z podniecenia członka. Przejechał dłonią po wewnętrznej stronie jego ud zmierzając coraz wyżej. Gdy dojechał do gumki od bokserek pociągnął je w dół. Zawstydzony chłopak chciał się zasłonić dłońmi jednak Kai szybko wstał, złapał jego nadgarstki i przytrzymał je wysoko nad głową niższego chłopaka tak, że ten nie mógł się ruszyć. Zbliżył się jeszcze bardziej i zaczął pocierać kolanem o jego krocze. Taemin jęknął z podniecenia co jeszcze bardziej ożywiło Kai'a. Wpił się w usta chłopaka namiętnie go całując, po chwili ugryzł jego dolną wargę. Taemin delikatnie gładził jego plecy, przesuwając drobnymi dłońmi wzdłuż kręgosłupa wyższego chłopaka. Zaraz Kai złapał go za uda i podniósł do góry. Taemin od razu splótł swojego nogi dookoła tali Kai'a i zarzucił mu ręce na szyję. Zaczęli zmierzać w kierunku kanapy, która znajdowała się po drugiej stronie sali. Gdy do niej dotarli rzucił Taemina na mebel, pozbył się resztek swojej zbędnej garderoby po czym zawisł nad nim. Chłopak leżał z lekko rozchylonymi ustami i przymrużonymi oczami, a z jego policzków wciąż nie znikały rumieńce.
- Zrób to - ponaglał Kai'a.
- Jesteś pewny? - spytał.
- Tak, jak niczego nigdy dotąd.
Kai uśmiechnął się widząc determinację niższego chłopaka. Pocałował go w czubek głowy i zaczął w niego wchodzić. Chłopak tylko zacisnął oczy i objął szyję Kai'a. Gdy ten zaczął się w nim poruszać Taemin krzyknął z bólu i z całej siły przejechał paznokciami po plecach Kai'a zostawiając czerwone ślady.
- W porządku? - spytał zmartwiony Jongin.
- T...Tak - wysapał - Zaraz przejdzie, nie przestawaj - nakazał mu.
Zrobił tak jak powiedział zaczął poruszać się w nim coraz szybciej przez co Taemin jeszcze głośniej krzyknął. Kai pocałował go.
- Wytrzymaj - wyszeptał mu w wargi.
I zaraz to się stało. Cały ból minął. Taemin zaczął pojękiwać. Kai uśmiechnął się w ten seksowny sposób i przyspieszył tempo. Jęki niższego chłopaka były coraz głośniejsze, ale to jeszcze bardziej podniecało Kai'a. Zwalniał i przyspieszał, aby jak najdłużej sprawiać przyjemność Taeminowi.
- Skończ to - jęczał.
I tak zrobił. Kilka mocniejszych pchnięć Kai'a wystarczyło. Taemin poczuł przyjemne ciepło nad podbrzuszu. Po chwili Kai także doszedł i opadł na chłopaka. Oboje nierówno oddychali. Kai odgarnął spoconą grzywkę z czoła Taemina i delikatnie pocałował go w usta. Gdy chciał się odsunąć niższy szybko złapał go za szyję i do siebie przyciągnął. Obdarował Kai'a licznymi pocałunkami.
- Kocham cię - wyszeptał Taemin.
- Ja ciebie też - cmoknął go w czubek nosa - ja ciebie też.
Kai uniósł się ku górze, aby już dłużej nie zgniatać chłopaka. Podniósł swoje bokserki i założył je. Drugi chłopak wciąż nie mógł wykonać żadnego ruchu i bezbronnie leżał na kanapie.
- Co teraz będzie? - spytał.
- Nie mam pojęcia - odparł Kai - Ale dopóki mogę być z tobą - nachylił się nad nim i oparł dłonie po obu stronach jego głowy - mam wszystko gdzieś - dokończył i pocałował go.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 4

Kris był mocno zirytowany, gdy tylko ktoś odważył się do niego odezwać od razu tego żałował.
- Ejj spokojnie - próbował go uspokoić Xiumin - Mów zaraz co się stało?
- Pieprz się! - warknął.
- Dobra już się nie odzywam.
Xiumin podszedł do Luhana.
- O co mu w ogóle chodzi? - spytał najstarszy.
- Nie mam pojęcia, a może... - zastanowił się przez chwilę Lulu - Natuś!
- Co jest? - spytała dziewczyna.
- Wiesz o co chodzi Krisowi?
- Ja... - Natalia nagle dostała rumieńców - Ja nic nie wiem - odpowiedziała - O! Ktoś mnie woła!
- Ale przecież nikt ciebie...- nie zdążył dokończyć, bo dziewczyna ulotniła się do drugiego pokoju.
- Coś jest na rzeczy czuje to - powiedział Xiumin.
Natalia wbiegła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi po czym głęboko odetchnęła.
- Coś się stało? - spytał Kai, a zaskoczona dziewczyna szybko się odwróciła.
- Nie strasz mnie tak! - powiedziała - Nie, nic się nie stało, wszystko jest ok...chyba.
- Jesteś pewna? – podszedł do niej – Masz wypieki. Być może masz gorączkę – położył dłoń na jej czole – Tak jak myślałem…gorące.
- Nic mi nie jest. Po prostu jest tu duszno. Serio.
- Martwię się o ciebie. Nie chcę żebyś była chora – zabrał dłoń.
- Nie martw się, oppa - obdarzyła go szerokim uśmiechem - Czemu tu jesteś?
- Tam jest strasznie głośno, a mnie boli głowa. Chciałem chwilę odpocząć. Nie mam dziś siły na występy w jakimkolwiek reality show.
- Czyli to ja powinnam się martwić o ciebie. Czekaj chyba mam coś na ból głowy - podeszła do swojego plecaka, który leżał na podłodze i zaczęła w nim grzebać
- Mam! - wyciągnęła tabletki i wodę - Proszę.
- Dziękuję - wziął od niej leki i popił wodą - Uratowałaś mnie - powiedział.
- Kai!!! - usłyszeli wołanie.
- Boże, już coś ode mnie chcą - zdmuchnął grzywkę z oczu - Jeszcze raz dziękuję, jesteś aniołem - cmoknął ją w czoło po czym wyszedł z pokoju.
Natalia była zmieszana, nie wiedziała co im dziś odbija. Usiadła na krześle i wyciągnęła telefon. Jednak zanim zdążyła zadzwonić do osoby, z którą najbardziej teraz chciała porozmawiać znów ktoś wszedł do pokoju.
- Natalia? - usłyszała.
- Tak wujku?
- Mam do ciebie takie pytanko - zaczął ciepłym głosem - Dlaczego ich jeszcze nie uszykowałaś? -krzyknął.
- Już idę, idę - powiedziała przerażona i pobiegła szykować chłopców.

 

 

 

 

 
Zmęczona Natalia padła na łóżko.
- Mam dość - powiedziała sama do siebie.
Ściągnęła buty i plecak, po czym ruszyła w stronę łazienki. Jednak za nim do niej doszła usłyszała dźwięk dzwonka swojego telefonu. Gdy zobaczyła kto dzwoni mimowolnie się uśmiechnęła.
- Część unnie! Tak dawno nie rozmawiałyśmy - zaczęła.
- Część, jak tam w Koreii?
- Wszystko jest cudowne.
- Twój wujek jest grzeczny? - Natalia się roześmiała.
- Poza tym, że ciągle bałagani to tak.
- Norma, a poznałaś już SHINee?
- On jest teraz menedżerem innego zespołu.
- Taaak? Jakiego?
- Z całą pewnością ich znasz.
- To znaczy? - dopytywała ciekawa Sandra.
- A i jeszcze coś, zostałam też ich wizażystką.
- Co? Jesteś... co? Boże mów jaki to zespół! - krzyczała jej do słuchawki.
- Uwaga skup się - Natalia zrobiła dramatyczną ciszę.
- No mów!
- E-X-O - powiedziała, a z drugiej strony usłyszała pisk
- Super nie?
- Ale jak się to stało? - spytała starsza dziewczyna.
I tu Natalia opowiedziała jej całą historię. Jak to stara wizażystka zrezygnowała, bo miała ich dość, a jej wujek postanowił wykorzystać to, że ma ją na miejscu.
- Jak ja ci zazdroszczę - zaczęła wzdychać Sandra.
- Sama sobie zazdroszczę. Nie mogę w to uwierzyć.
- Ale czemu nie jest już menedżerem SHINee?
- W sumie to nie wiem... chyba się wymienił z menedżerem EXO.
- Aaaa, tak to wygląda.
- Jestem  trochę zawiedziona. Chciałam poznać Taemina.
- Jeszcze będzie okazja  - pocieszyła ją.
- Taaa, a i jest jeszcze coś...
- Coś się stało?
- Bo wiesz Kris...
- Co z nim?
- Jest bardzo serdeczny i dość... jakby to ująć...nie ogranicza przestrzeni między nami
- To chyba...dobrze?
- Nie do końca. Unnie, ile ja go znam? A on zachowuje się jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi albo nawet coś więcej.
- Ja tam nie widzę w tym problemu. Natalia, to Kris! Kris z EXO!
- Wiem, ale to nie takie proste.
- Przestań wymyślać.
- Natalia, możesz na chwilę podejść? - usłyszała głos wujka.
- Tak już idę - powiedziała - Unnie muszę kończyć – powiedziała ze smutkiem.
- Spoko, biegnij.
- Papa!
- Pa maluszku!
Odłożyła telefon i pobiegła do salonu. Zatkało ją. W salonie stał nonszalancko oparty o ścianę Kris w granatowym garniturze.
- Ten młody człowiek chce się coś ciebie spytać - powiedział jej wujek i wyszedł do drugiego pokoju.
- Hej - zaczął obdarzając ją zadziornym uśmiechem.
- Hej - odpowiedziała cicho zmieszana.
- Pójdziemy na kolację? - spytał - Mam nadzieję, że jeszcze nie jadłaś?
- Nie.
- To świetnie, a zatem chodźmy.
- Muszę się...przebrać. Nie mogę tak iść ubrana.
- A no tak jasne, ale ty zawsze ładnie wyglądasz - powiedział przez co na policzkach dziewczyny pojawiły się urocze rumieńce.
- Daj mi dziesięć minut.
Wbiegła do swojego pokoju, rozczesała włosy, założyła niebieską sukienkę w duże, czarne kropki i czarne szpilki, po czym wyszła z powrotem do Krisa.
- To co, idziemy? - spytał, a ona przytaknęła mu głową.
 Otworzył jej drzwi i zabrał parasol z wieszaka.
- Po co ci parasolka? - spytała.
- Na zewnątrz zaczyna padać, nie chce żebyś się rozchorowała.
Zeszli na dół i wsiedli do samochodu chłopaka. Ruszyli i po około dziesięciu minutach byli na miejscu. Kris nie należał do osób przestrzegającej ograniczenia prędkości. Gdy zaparkował otworzył jej drzwi i pomógł wysiąść. Weszli na górę po marmurowych schodach. Środek restauracji był urządzony bardzo elegancko, a za oświetlenie służyło mnóstwo świeczek. Natalia była zachwycona tylko jedna rzecz ją dziwiła.
- Dlaczego tu nikogo nie ma?
- Nie chciałem żeby ktoś nam przeszkadzał.
Usiedli, a kelner podał im menu. Gdy wybrali i złożyli zamówienie Kris zaczął rozmowę, jednak Natalia czuła się skrępowana. Zaraz kelner przyniósł im kieliszki i nalał do nich czerwone wino.
- Powiedz mi - przerwała mu - Czego oczekujesz? - uśmiechnął się.
- Kochaj mnie i nie opuszczaj, to jedyne czego chcę.
 - Kris…my się znamy zaledwie tydzień.
- Wiem, dla mnie też jest to dziwne, ale gdy cię pierwszy raz zobaczyłem to wiedziałam, że to jest to... wiesz o co mi chodzi. Wiem, że brzmi to jak płytki tekst z jakiegoś romansidła, ale takie są fakty. Zakochałem się w tobie.
Natalia nie wiedziała co powiedzieć. Była zmieszana.
- Jak tak nic nie mówisz to dziwnie się czuje - roześmiał się i zaczął nerwowo pocierać kark.
- Kris ja... nie wiem co mam powiedzieć.
- Najlepszą odpowiedzią byłoby 'Ja w tobie też' - dziewczyna zaczęła się wiercić na krześle.  Wiedziała, że powinna coś odpowiedzieć, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Na szczęście kelner przyniósł ich zamówienie.
- Dziękujemy - powiedzieli równocześnie.
Zaczęli jeść. Natalia grzebała w swoim talerzu.
- Nie smakuje ci? - spytał Kris.
- Jakoś nie mam apetytu.
Kris wstał i przesunął swoje krzesło tak aby siedzieć obok dziewczyny. Nabił kawałek sałatki na widelec.
- Otwórz buzię - powiedział i skierował widelec w jej stronę.
- Kris...nie.
- Aaa – skierował widelec w jej stronę. Dziewczyna w końcu uległa i otworzyła buzię - Grzeczna dziewczynka.
Skończyli jeść i postanowili wracać.
- Chodź, odwiozę cię.
- Kris, przecież piłeś - odpowiedziała - Możemy się przejść?
- To był jeden kieliszek nie przesadzaj – popatrzyła na niego błagalnie - No dobrze, dobrze.
Wyszli z restauracji wcześniej dziękując kelnerowi. Okazało się, że na zewnątrz zaczęło bardziej padać. Kris rozłożył parasol i wziął dziewczynę pod rękę. Szli chwilę w milczeniu, jednak Natalia zadrżała. Chłopak przekazał jej parasol, ściągnął swoją marynarkę i zarzucił jej na plecy.
- Nie trzeba, nie możesz być chory.
- A ty możesz się rozchorować? - spytał sarkastycznie.
- Już prędzej - odpowiedziała cicho i spuściła wzrok.
- Głupek. A zresztą...najwyżej oboje będziemy chorzy - powiedział po czym odrzucił parasol, ujął twarz dziewczyny w dłonie i złączył ich usta w delikatnym pocałunku. Mimo wysokich obcasów Natalii chłopak i tak musiał się do niej schylić. Dziewczyna nie oddała pocałunku. Kris odsunął się od niej i złapał w tali. Natalia stała prosto z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała.
- Przepraszam cię - zaczął - Ja po prostu...
Natalia przeniosła swoje dłonie na szyję chłopaka i delikatnie go do siebie przyciągnęła. Ich usta dzieliły jedynie milimetry, oddech dziewczyny drażnił usta Krisa chciał jak najszybciej ją pocałować jednak powstrzymał się czekając na jej ruch, gdyby działał zbyt pochopnie znów mogłaby nie oddać jego pocałunku. W końcu złączyła ich usta. Krisowi nie potrzeba było więcej, przyciągnął ją do siebie i pogłębił pocałunek. Delikatnie zagryzł jej wargę, a gdy tylko rozchyliła usta od razu to wykorzystał. Gdy w końcu oderwali się od siebie ciężko oddychali. Uśmiechnęli się do sobie i szli dalej w stronę apartamentu tym razem trzymając się za ręce.

 

 

 

 

 Gdy w końcu dotarli do domu ciężko było im się rozstać.
- Wejdziesz na chwilę? - spytała, a on przytaknął.
- Dzień dobry - przywitał się, ale nie dostał żadnej odpowiedzi.
- Chyba go nie ma - stwierdziła.
Kris nie czekając długo wziął ją na ręce i kierując się w stronę jej sypialni zaczął zachłannie całować. W między czasie Natalia wrzuciła ze stóp swoje szpilki. Gdy dotarli do pokoju Kris położył ją na łóżku. Ściągnął z niej swoją marynarkę i podwinął sukienkę, a Natalia zaczęła rozpinać guziki od jego koszuli. Chłopak wplótł palce w jej włosy, po czym zaczął całować jej szyję zostawiając czerwone ślady.
- Cześć Natuś! Niespodzianka! - usłyszała głos Sandry. Kris szybko odsunął się od Natalii i zaczął zapinać guziki od koszuli.
- Unnie? Co tu robisz? Przecież dziś rozmawiałyśmy i ty byłaś…- spytała przestraszona i poprawiła swoją sukienkę.
- Byłam w samolocie. Twój wujek zaproponował mi żebym do ciebie przyjechała no i...jestem. Część jestem Sandra - mówiła zmieszana i przedstawiła się chłopakowi.
- Kris – powiedział chłopak.
- Podoba ci się niespodzianka? - spytał uradowany wujek dziewczyny z uśmiechem gdy wszedł do pokoju - Kris co ty... - uśmiech od razu znikł z jego ust gdy zobaczył, że  chłopak zapina swoją koszulę.
- To może ja pójdę - wstał z łóżka i skierował się w stronę wyjścia, a przed tym cmoknął Natalię w policzek - Miło było cię poznać - zwrócił się do starszej dziewczyny - Do widzenia - ukłonił się menedżerowi.
- No to się porobiło - westchnęła Natalia.
***
Dobra ten rozdział też nie jest jakiś mega długi, przepraszam :c  Nie wiem czy to co piszę ma w ogóle jakiś sens...i czy poza kilkoma osobami ktoś to czyta :///
 

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 3

- Gdzie chcecie iść? – spytała.
- Myśleliśmy, żeby na początku iść coś zjeść - odpowiedział Xiumin.
- Dobra, jestem za.
Ruszyli do restauracji. W czasie drogi śmiali się i wygłupiali.
- Oppa – zwróciła się do Sehuna – Co ty na to żeby przefarbować cię na zielony z różowymi pasemkami? – wszyscy parsknęli śmiechem, a Sehun patrzył na dziewczyny z politowaniem.
- Natalia, wiesz, że cię uwielbiam i tak dalej, ale…nie – powiedział spokojnym głosem.
- Ja uważam, że do twarzy byłoby ci w takich – zażartował Tao, na co został spiorunowany wzrokiem przez młodszego.
- Dobra, dobra zostajemy przy tych – roześmiała się dziewczyna.
Po około dziesięciu minutach drogi byli na miejscu. Kelnerka zaprowadziła ich do największego stolika, i z całą pewnością usiedliby gdyby nie to, że zaczęli istną wojnę o to kto ma siedzieć obok Natalii.
- Dobra zagramy w papier, kamień, nożyce - zadecydował Suho.
Wygrał Kai i Chen. W końcu złożyli zamówienie. Wzięli ogólnie rzecz biorąc chyba wszystko co było w menu.
Gdy dostali pierwszą porcję chłopcy rzucili się na jedzenie.
- Jak wy się zachowujecie? Damy mają pierwszeństwo – upomniał ich Suho.
- Nie krępujcie się i jedźcie, ja i tak za tym nie przepadam.
- Na pewno? – upewnił się lider
- Tak, tak. Smacznego – obdarzyła ich uśmiechem.
Zaczęli jeść. Jednak po jakimś czasie zaczęło im się nudzić i nad stolikiem przeleciał kawałek sałaty. Suho zaraz zaczął ich upominać, ale nie zwracali na niego uwagi. Dziewczyna nie udzielała się w ich zabawie dopóki nie dostała pałeczką w ramię.
- Dobra, który to rzucił? – spytała wstając.
- To on – wszyscy wskazali na Luhana.
- Ale... ja celowałem w Kai'a, nie w ciebie - zaczął się tłumaczyć.
- Wiesz hyung, jestem nieco bardziej z prawej strony, a poza tym…co za głupi pomysł, aby rzucić we mnie pałeczką? - spytał Kai.
- A gdybyś coś komuś zrobił?
 - Czy ty w ogóle myślisz?
- Boże, człowieku ile ty masz lat?
Zaczęli wszyscy na niego naskakiwać.
- Nie krzyczcie na mnie! - powiedział zirytowany, co było niezwykle słodkie, wstał od stołu i skierował się w stronę wyjścia.
- Dobra nic się nie stało – zaczęła ich uspokajać dziewczyna i zaraz pobiegła za Lulu, aby sprowadzić go z powrotem. Złapała go za ramię i zaprowadziła do stołu. Ten niezbyt chętnie wrócił i naburmuszony usiadł. Jednak już po kilku minutach normalnie ze wszystkimi rozmawiał, gdy zobaczył, że nikt nie zwraca uwagi na jego fochy.
 
 
 
 
 
Po skończonej kolacji udali się w drogę powrotną. Spędzili więcej czasu w restauracji niż to było planowane dlatego postanowili odprowadzić już dziewczynę.
- Dziękuję wam za miły wieczór – powiedziała do chłopców gdy doszli na miejsce.
- Zawsze do usług.
- Mam nadzieję, że to powtórzymy.
- I to wkrótce.
- Do jutra – pożegnała się.
- Pa – odpowiedzieli chórem.
Wyczerpana Natalia wjechała windą do góry i cicho otworzyła drzwi tak aby nie obudzić wujka.
- Witaj młoda damo. Czy wiesz, że powinnaś być w domu dziesięć minut temu?
Mężczyzna siedział przed drzwiami na fotelu, który przesunął z salonu w czarnym szlafroku i piżamie. Dziewczyna parsknęła śmiechem na ten widok.
- To tylko dziesięć minut.
- Martwiłem się. Wszystko w porządku? – spytał.
- Ze mną tak, ale co do ciebie nie jestem pewna – roześmiała się – idź odstaw ten fotel i chodźmy spać.
- Tak masz rację jutro mamy ciężki dzień – powiedział i ziewnął.
- Mogłeś teraz spać, a nie na mnie czekać.
- Tak, tak. Dobranoc – skierował się w stronę sypialni.
- Wróć się! – pociągnęła go za szlafrok – Fotel.
- Zrobię to jutro.
- Nie! Teraz! – powiedziała ostro – dobranoc – dodała słodkim głosikiem i w podskokach udała się do swojego pokoju.  

 

 

 

 

 
Następnego dnia chłopcy mieli wystąpić w Weekly Idolu. Wujek już od rana się szykował i tłukł przez co Natalia nie mogła pospać chwili dłużej. Sturlała się z łoża i zaplątana w kołdrę siedziała na podłodze. Była strasznie zmęczona, ponieważ w nocy nie mogła zmrużyć oka. Założyła na siebie pierwsze lepsze spodnie i podkoszulkę na którą zarzuciła katanę. Gdy dojechali na miejsce zaspana dziewczyna ruszyła w stronę toalet, aby obmyć twarz zimną wodą. Oczy same jej się zamykały, przez co przez pomyłkę weszła do męskiej ubikacji, ale dopiero po chwili to do niej dotarło. To co tam ujrzała od razu ją rozbudziło.

 

 

 

 
Sehun szedł wolnym krokiem za Luhanem, który uśmiechnięty kierował się w tylko jemu znanym kierunku.
- Hyung, gdzie idziesz? – spytał seksownym głosem.
Nie dostał odpowiedzi. Luhan jedynie posłał mu zadziorne spojrzenie i dalej szedł przed siebie. Sehun już miał tego dość, przyspieszył kroku, złapał Luhana w pasie, wciągnął do toalety i przyparł do ściany.
- Jesteś strasznie porywczy – roześmiał się Lulu i próbował przejść obok młodszego chłopaka.
- Owszem hyung – powiedział po czym złapał go za ręce i trzymał je wysoko nad jego głową tym samym uniemożliwiając niższemu ucieczkę.
Luhan roześmiał się. Nachylił się i pocałował go w obojczyk. Oddech niższego chłopaka drażnił szyję Sehuna. Złapał go za podbródek i uniósł jego głową ku górze po czym złożył na jego ustach pocałunek. Luhan wplótł palce we włosy Sehuna, a ten przyciągnął go jeszcze bliżej siebie i pogłębił pocałunek. Młodszy chłopak delikatnie drażnił Lulu gładząc jego uda. Gdy Sehun przygryzł wargę drugiego chłopaka ten cicho jęknął w jego usta.
- Ja pieprze – usłyszeli cichy głos.

 

 

 

 
 
- Ja pieprze – wymsknęło się Natalii.
Sehun od razu odskoczył od Luhana i spojrzał na nią przerażony.
-  Czy ty... - zaczął starszy, a ona pokiwałam głową - widziałaś? - dokończył.
Przez chwilę panowała między nimi niezręczna cisza i tylko patrzyli się na siebie. Natalia miała tego dość wiedziała, że musi jakoś opanować sytuację.
- Ale nie martwicie się ja nikomu nie powiem! Serio! Możecie na mnie liczyć – zaczęła szybko mówić.
- Naprawdę? - zaczął nieśmiało Sehun.
Dziewczyna postanowiła obrócić to wszystko w żart.
- Tak, HunHan to zawsze był mój ulubiony paring, więc...
- Jesteś kochana - nie zdążyła dokończyć, bo Luhan rzucił się na nią i zaczął przytulać.
- Dobrze już dobrze – roześmiała się – Idźcie już muszę was przygotować.
- A ty nie idziesz?
- Zaraz przyjdę. 
Sehun cmoknął jeszcze starszego w policzek i wyszedł z pomieszczenia. Dziewczyna z trudem powstrzymała się żeby nie zacząć piszczeć. Lulu uśmiechnął się zakłopotany na co ona delikatnie pchnęła go w jego stronę.
- No idź – puściła mu oko.
 Gdy chłopcy wyszli podeszła do umywalki. W końcu przyszła tu po to, aby przemyć twarz. Odkręciła zimną wodę i przemyła sobie oczy po czym wytarła twarz rzecznikiem papierowym.
- Czemu ty jesteś w... - usłyszała męski, lekko zachrypnięty, niski głos - zresztą nie ważne. Otworzyła oczy i odwróciła się na pięcie. Jednak napotkała przeszkodę, bo tuż za nią stał Kris.
- Przepraszam - powiedziała i zadarła głowę do góry.
- Czemu jesteś w męskim? - spytał podnosząc jedną brew do góry.
- Eee... jakoś tak wyszło - popatrzył się na nią znacząco - no co? - spytała i poczuła, że na policzkach pojawiają jej się rumieńce.
Pomyślała, że może uda się to wszystko obrócić w żart.
- Czekałam na ciebie oppa - powiedziała i się roześmiała, ale on chyba nie uznał tego za żart. Złapał ją za ramiona i delikatnie pchnął tak, że opierała się plecami o ścianę. Gdy spuściła głowę złapał ją za podbródek i uniósł twarz ku górze, aby na niego patrzyła. Uśmiechnął się zawadiacko i odgarnął włosy z twarzy dziewczyny. Starała się zrobić wszystko byle tylko nie patrzeć mu w oczy.
- Urocza - powiedział i nachylił się do niej jeszcze bardziej tak, że ich twarze dzieliły jedynie centymetry. Czuła jego oddech na policzku, gdy nagle zadzwonił telefon Natalii.
- Akurat teraz musi ktoś dzwonić - warknął Kris i trochę się od niej odsunął tak aby mogła wyciągnąć telefon z kieszeni – Odbierz!
- Tak? – spytała lekko drżącym głosem  - Już idę wujku... tak Kris jest ze mną, już idziemy... Nie krzycz na mnie! Zaraz będę.
- A zatem idziemy - powiedział zirytowany Kris i ruszył w stronę drzwi, a dziewczyna  podreptała za nim.
 
***
Przepraszam, że ten rozdział jest nieco krótszy od poprzednich, ale kolejna scena jest dość znacząca dla dalszych losów dlatego postanowiłam umieścić ją w osobnym rozdziale, który pojawi się pod koniec tygodnia. :) Zapraszam do komentowania czy w ogóle wam się to podoba. :cc

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 2

Automatycznie wszyscy skierowali spojrzenie na dziewczynę.
- To moją chrześnica macie się zachowywać, zrozumiano?
- Tak jest! - odpowiedzieli chórem.
- Oddaje ich w twoje ręce. Został ci jeszcze Luhan, Kai, Kris i Chanyeol. Zrób ich na piękne i dzikie wilki. Najpierw zajmij się Luhanem, wygląda jakby dopiero co wstał.
- Ejj! - krzyknął oburzony.
- A wy!- skierował się do pozostałych – Wynocha! Macie, jej nie przeszkadzać.
Wraz z resztą wyszedł, a ja zostałam sama z przeuroczym Luhan.em. 
- Hej jestem Luhan – przywitał się i podał jej rękę.
- Natalia – odpowiedziała i uścisnęła jego dłoń.
Dziewczyna zaczęła się rozglądać dookoła, po stole na, którym było mnóstwo kosmetyków. Gdy w miarę ogarnęła co gdzie jest wskazała krzesło chłopakowi, a on posłusznie usiadł.
- Naprawdę jesteście spokrewnieni? Nie wydajesz się tak straszna jak on - roześmiała się.
- Nie jesteśmy. On i mój tata przyjaźnią się od małego, dlatego traktuje go jak wujka.
- To wszystko wyjaśnia. Na ciebie też ta krzyczy? – spytał ściszonym głosem jakby mógł ich usłyszeć.
- W sumie to na mnie nigdy nawet nie podniósł głosu. Zazwyczaj to ja na niego krzyczę gdy robi bałagan albo o czymś zapomni.
- I on cię słucha? – wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- Zazwyczaj tak. To znaczy…w niektórych sprawach.
- O rany! Już cię lubię – dziewczyna spuściła na chwilę wzrok zawstydzona.
Zaczesała jego włosy do góry i go pomalowała. Gdy był już gotowy podziwiała jeszcze przez chwilę swoje dzieło, to znaczy tak naprawdę to jego, ale przecież nikt on tym nie musiał wiedzieć.
- Wydaje mi się, że jest dobrze – zaczęła, a on przyglądnął się w lustrze.
 - Jest w porządku. Dziękuję - uśmiechnął się słodko.
Wyszedł wołając jednocześnie następną osobę, którą był Chanyeol. Grzecznie usiadł bez zbędnych komentarzy, ale gdy Natalia tylko wzięła do ręki pędzel i puder ten od razu zerwał się z miejsca i uciekł.
- Chanyeol, usiądź.
Ten nawet nie zareagował. Nie chciał dać się malować.
- Wracaj tu w tej chwili i siadaj!
- Ale ja nie chce! - krzyczał.
- Siadaj! - syknęła nieźle zirytowana dziewczyna, ale zaraz stwierdziłam, że trzeba do niego podejść w inny sposób - Oppa, proszę daj się pomalować - powiedziałam najsłodziej jak potrafiłam.
Chłopak na te słowa od razu grzecznie posłusznie usiadł i nawet się tak bardzo nie wiercił.
- Gotowe – powiadomiła go dziewczyna.
- Dziękuję – powiedział i poczochrał jej włosy.
- Przestań! – pisnęła dziewczyna i oboje się roześmiali.
 Po nim wszedł Kris.
- Hej! – przywitała się.
- Jestem Kris – podał jej dłoń.
- Natalia – uścisnęła ją.
Usiadł na krześle i czekał, aż dziewczyna go uszykuje. Ciągle przyglądał się jej z nieodgadnionym wzrokiem co było nieco krępujące. W końcu kto normalny nie byłby skrępowany w towarzystwie takiego chłopaka jakim jest Kris? Jego wzrok był naprawdę taki jak wilka gdy chce zjeść swoją ofiarę.
- Jest dobrze? – spytała.
- Taa, jest okey – odparł i wyszedł z pomieszczenia.
Natalia odetchnęła i zaczęła się wachlować. Poczuła, że zrobiło jej się gorąco, więc  ściągnęła z siebie sweterek i została w samej koszulce.
 Ostatni był Kai. Wszedł i bez słowa usiadł na wyznaczonym miejscu. Zaczęła układać mu włosy.
- Wytrzymasz jakoś z nami? Ostatnia stylistka jak wiesz miała dość. Twierdziła, że jesteśmy zbyt dziecinni, głośni, irytujący i jeszcze można długo wymieniać. 
- Dam radę - odpowiedziałam z uśmiechem - chociaż po tym jak się zachowywał Chanyeol muszę to przemyśleć, co jest takiego strasznego w malowaniu? - roześmiał się. Boże, jak ją kocham jego uśmiech.
- Gotowe.
- Dzięki.
Wyrobili się akurat pięć minut przed występem. Chłopcy pobiegli na scenę, zaśpiewali i zatańczyli do piosenki 'Wolf'. A ja wraz z moim wujkiem usiedliśmy na miejscach dla vip’ów i obejrzeliśmy występ. Po całym przedstawieniu wszyscy razem wsiedli do samochodu i ruszyli do domu wujka, bo musieli coś omówić.
Długo zostajesz w Korei? - spytał Suho w aucie.
- Na jakieś dwa miesiące.
- Dużo o tobie słyszeliśmy - powiedział D.O
- Jesteś dużo ładniejsza niż mówił - stwierdził Kris, a wszyscy mu przytaknęli.
Na twarzy dziewczyny pojawiły się delikatne rumieńce. ‘Nats ogarnij się!’ powtarzała sobie w myślach, ale to nie za wiele dało.
Weszli na górę, a dziewczyna zaparzyła wszystkim herbatę.
- To wy sobie rozmawiajcie, a ja pójdę do siebie – powiedziała i skierowała się w stronę pokoju.
- Z chęcią obejrzę resztę domu - stwierdził Baekhyun ruszając w jej kierunku.
- Eee… no dobrze- odpowiedziała zawstydzona.
- Idę z wami - powiedział Sehun.
- Siadać mi tu w tej chwili! - krzyknął wujek na chłopców, którzy posłusznie wrócili na swoje poprzednie miejsca - A ty! - zwrócił się do mnie - Też nigdzie nie idziesz! Jesteś teraz naszą stylistyką musisz być ze wszystkim na bieżąco! – wciąż krzyczał
- Wujku czy ty właśnie na mnie krzyczysz? – spytała.
- Ja wcale nie.
- Wiesz kto jak kto, ale po tobie się tego nie spodziewałam. Jestem rozczarowana.
- Dobrze, dobrze przepraszam – powiedział miłym tonem, a chłopcy na to szeroko otworzyli buzię ze zdziwienia. No prawie wszyscy, Kris siedział niewzruszony cały czas wpatrując się w niską dziewczynę. Natalia usiadła na skraju kanapy nieopodal Tao, który siedział z brzegu. Starała się usiąść najdalej jak się da. On chyba to zauważył i zrobił coś czego nikt się nie spodziewał, a szczególnie Natalia.
- Ja nie gryzę - złapał ją rękę za plecy i przyciągnął do siebie – No może czasami  - roześmiał się.
- Tao, bez takich mi tu! - upomniał go wujek.
Omówili plany występów i wywiadów na najbliższe dwa tygodnie. Opiekunowi dziewczyny bardzo podobała się perspektywa, że będzie mógł ją mieć ciągle na oku i przede wszystkim, że zaoszczędzi na stylistce. Po około godzinie rozmowy chłopcy pojechali do siebie.
- I jak, wytrzymasz z nimi? - spytał wujek.
- Pewnie, że tak. To mój ukochany zespół. Jak mogłeś nie powiedzieć, że to ich menedżerem jesteś? Już dawno uciekałbym z domu i tu przyleciała. Roześmiał się. Oboje byli zmęczeni, więc położyli się spać.

 

 

 

 
 
- Ala...Tala - usłyszała upierdliwe głosy - Natala wstawaj! Jeszcze chwila i się spóźnimy - mówił mój wujek.
- Co? - spytała zaspanym głosem - Przecież mamy jeszcze czas jest dopiero - spojrzałam na wyświetlacz telefonu - o kuźwa! Już tak późno?
- Przecież mówiłem.
Dziewczyn wyskoczyła z łóżka i rzuciła się biegiem do łazienki. Wzięła szybki prysznic. Ubrała się i wyprostowała włosy. Nienawidziła swoich włosów. Ogólnie rzecz biorąc są nawet proste, ale na skroniach i nieco wyżej zaczynają się kręcić. Dlatego są trochę zniszczone przez prostownicę.
- Pośpiesz się, za piętnaście minut musimy być na miejscu - usłyszała poganiający ją głos.
- Już idę - ostatnie przeciągnięcie i...koniec. Wzięła torbę i wybiegła na korytarz.

 

 

 

 
- Pośpiesz się chłopcy mają zaraz wywiad, a musisz ich jeszcze przygotować.
- Dobra, rozumiem - przewróciła oczami.
Weszli do sali przygotowań przeznaczonej dla EXO.
- Część wszystkim - przywitał się menadżer - gotowi na show?
- Natalia! - wykrzyknęli i totalnie go olali.
- Hej - powiedziała z uśmiechem.
Chanyeol podbiegł do niej i przytulił na powitanie. Reszta zaraz poszła w jego ślady.
- Dobra bierzcie się do pracy - powiedział wujek.
- Czy on tak zawsze? - spytała chłopców gdy gdzieś wyszedł.
- Tak - odpowiedzieli.
- Nie wiedziałam, że jest taki irytujący, serio trzeba mu znaleźć kobietę. Dobra. Wasze ciuchy są w przebieralni, prawda? - przytaknęli - to idźcie się przebrać, a ja za ten czas wszystko sobie przyszykuję.
Zgodnie z prośbą ruszyli do przebieralni, a Natalia w tym czasie rozłożyła sobie pędzelki, cienie i inne potrzebne rzeczy oraz włączyła prostownicę i lokówkę, aby się zagrażały.
- Natalia! - usłyszałam głos D.O
- Tak?
- Możesz podejść?
Weszła do przebieralni i prawie się przewróciła. Oni. Byli. Pół. Nadzy.
- Coś się stało? – spytał chłopak.
Spuściła wzrok na dół, aby nie zauważyli, że się rumieni, a oni sobie stali patrząc na nią w ogóle nie zawstydzeni faktem swojej nagości.
- Jak mam to założyć - spytał D.O.
 Dostał jakąś dziwna koszulę z frędzelkami. Dziewczyna sama na początku nie wiedziała jak to się nosi, ale w końcu jakoś to ogarnęła. D.O wyciągnął ręce jak małe dziecko, aby go ubrać i przykucnął. Natalia założyła mu koszulę i chciała już wyjść kiedy zatrzymał ją Kai.
- Możesz mi to zapiąć? - spytał wskazując na skomplikowaną plątaninę zamków w kurtce.
- Jasne - jakoś się uporała z zamkami, byłoby to o wiele łatwiejsze gdyby nie to, że trzęsły jej się ręce. Drugim problem był jego wzrost, żeby wszystko dobrze wiedzieć musiała stać na palcach, a to i tak nie ułatwiło zadania
- Zrobione.
- Dzięki - podziękował z pięknym uśmiechem, a kolana dziewczyny zrobiły się jak z waty.
- W czymś wam jeszcze pomóc?
- Możesz mi założyć brązoletki? - spytał Kris.
- Jasne - uniosła głowę, aby na niego spojrzeć. Patrzy i patrzy, a jego końca nie ma. Nic dziwnego jest w końcu od niej prawie trzydzieści centymetrów wyższy. Podał jej sznurki, a ona zaczęła je pojedynczo zapinać. Kris znów przyglądał się tym nieodgadnionym wzrokiem.
- Skończone.
- Dzięki - uśmiechnął się i opuszkiem palca przejechał po Poliku dziewczyny, która szybko spuściła wzrok i wyszła z przebieralni.
Po chwili wszyscy wyszli już ubrani. Stanęła przy krześle i odsunęła je tak, aby któryś mógł usiąść.
- Ja siadam pierwszy - poinformował Baekhyun.
I tak zaczęła wszystkich malować i czesać, a gdy wszyscy byli gotowi udali się na scenę.

 

 

 

 

 
Kolejny dzień był tym jednym z tych nielicznych gdy wszyscy mieliśmy wolne. Natalia siedziała w łóżku w piżamie z gorącą herbatą i książką. Był już wieczór. Po chwili drzwi od pokoju się otworzyły, a wystraszona dziewczyna prawie wylała na siebie herbatę.
- Część księżniczko - usłyszała głos Krisa.
- Hej, co tu robisz? – spytała zaskoczona  - Robicie? - zaraz dołączyli do niego Lay, Luhan i Sehun.
- Wyjdziesz z nami na miasto? - spytał Lay.
- Chyba tak. Czekajcie tylko się przebiorę.
- Jasne – odpowiedzieli i patrzyli się na nią
- No... idźcie sobie.
- A tak jasne, jasne - zmieszani opuścili pokój.
Biegiem ruszyła do łazienki, a gdy spojrzała w lustro przeraziła się. Pojedyncze kosmyki wypadły z niechlujnego koczka i jeszcze ta piżama. Ubrała szybko czarne spodnie, jakiś sweterek i trampki. Rozpuściła włosy i przeczesała je szczotką.
- Dobra możemy iść - poinformowałam chłopców.
- Gdzie się wybierasz? - usłyszałam głos wujka.
- Wychodzę z chłopakami na miasto.
- Hmmm? No dobrze, ale masz na siebie uważać, jasne? Dzwoń co pół godziny żebym wiedział czy wszystko dobrze.
- Wyobraź sobie, że nie każdy czeka tylko na to aby mnie zabić, porwać czy cokolwiek innego.
- Zaopiekujemy się nią - obiecał Lay.
- Tak, w razie czego będziemy jej bronić - powiedział Kris.
- Jak wilki - dodał Luhan entuzjastycznie, a my zaczęliśmy się śmiać - Co?
- Dobrze, ale w domu przed północą, jasne?
- Tak jest.
Zjechali windą na dół gdzie czekała reszta EXO.
- Och, jesteście wszyscy - powiedziała z uśmiechem.
- Natalia! Hej! - przywitali się.
Chanyeol od razu podbiegł i ją przytulił przez co na chwilę straciła grunt pod nogami gdy podniósł ją do góry. Reszta zaraz poszła w jego ślady.
- No to idziemy - zakomunikował Tao.
***
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale przez ostatnie dwa tygodnie nie było mnie w domu. Postaram się to jakoś nadrobić :) Czekam na wasze komentarze! ;*
 

 

 

 

 

 

 

piątek, 25 lipca 2014

'Jak zapomnięc?' one shot dla Pauliny

//Paulina,10.02.2014//

Pogoda była dziś wyjątkowo paskudna. Ciemne chmury przysłaniające całe niebo nie dawały niemal żadnego źródła światła. Na zewnątrz było zimno i mokro. Nad ziemią unosiła się gęsta mgła. Monotonne uderzenia deszczu o dach doprowadzały mnie do szału. Zresztą jak wszystko od tamtego zdarzenia. Obiecałam, że się pozbieram i będę dalej normalnie funkcjonować, ale wbrew pozorom to nie było takie proste. Jedzenie miało gorzki smak, a napoje drażniły przełyk. Przestałam o siebie dbać co odbiło się na moim zdrowiu. Gdy tylko próbowałam zasnąć, aby trochę odpocząć, zaraz po tym jak zamykałam oczy pojawiał mi się jego obraz i zaczynały napływać wspomnienia. Bardzo często zdarzało się, że w drodze do łazienki moje nogi i organizm nie wytrzymywał zmęczenia i zasłabłam w drodze do celu. Starałam się ignorować podkrążone oczy bez blasku, tak było łatwiej, lepiej się oszukiwać niż przyznać przed samą sobą, że jestem w strasznym stanie. Chce zapomnieć. Chce przestać cierpieć. Chce żeby przestało to tak cholernie boleć. Natalia i Agnieszka przychodzą do mnie i starają się mi, jak one to określają, "pomóc zapomnieć". Próbują wyciągnąć mnie na miasto albo do kina, ale wtedy jest jeszcze gorzej, więcej wspomnień, więcej bólu. Czym sobie na to zasłużyłam? Zrobiłam coś źle? Przecież zawsze byłam wyrozumiała. Nie przeszkadzały mi jego ciągle próby. Nie przeszkadzał mi brak czasu dla mnie. Nie przeszkadzało mi to, że rzadko się spotykaliśmy. Starałam się być dla niego idealną dziewczyną o jakiej zawsze marzył. Dla niego nauczyłam się lepiej gotować, bo wiem, że uwielbia gdy ktoś przygotowuje posiłki tylko dla niego. Dla niego nauczyłam się perfekcyjnie koreańskiego w niecałe pół roku. Dla niego zaniedbywałam szkołę, ponieważ zazwyczaj miał czas tylko z rana. Codziennie budziłam się, oddychałam i żyłam tylko dla niego. Teraz gdy odszedł nie miałam powodów do życia. Miałam myśli samobójcze już nie raz. Jedyne co trzymało mnie przy życiu to moje przyjaciółki. Wiem, że strasznie by przeżyły moja śmierć. Poza tym to jedyne osoby na których się jeszcze nigdy nie zawiodłam. Agnieszka zawsze potrafi dobrze ocenić sytuację i doradzić mi, natomiast Natalia zawsze mnie wysłucha, a w razie gdyby coś mi się działo chyba rzuciłaby się z pazurami. Nie mogę ich zostawić. Były tak samo szczęśliwe jak ja gdy powiedziałam, że się z nim spotykam. On chyba nie zdaje sobie sprawy jak bardzo mnie zranił. Zabił całą moja pewność siebie, której i tak nie miałam zbyt dużo. Potrafiłam całymi dniami przesiadywać na parapecie przy oknie mając nadzieję, że któregoś pięknego dnia zjawi się przed moja bramą i powie, że żałuję, że wcale nie chciał wszystkiego zakończyć. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Bywały chwilę kiedy naprawdę chciałam się wziąć w garść i pokazać mu, że potrafię bez niego żyć. Gdy już myślałam, że to mi się uda ponownie przychodził ten stan agonii i znów siadałam na moim parapecie bez chęci do życia.

 

 

 

 

 
//Luhan11.02.2014//
Chciałem ją odwiedzić, zobaczyć ją chociaż z daleka. Muszę się dowiedzieć jak sobie radzi beze mnie. Wiem, że to głupie po tym jak ją skrzywdziłem, ale nie miałem wyboru. Nie chciałem żeby jeszcze bardziej cierpiała. Chłopaki nie odzywają się do mnie. Uważają mnie za nieodpowiedzialnego tchórza, którym właściwie jestem. Stwierdzili, że powinienem jej wszystko powiedzieć. Po tym jak lekarz powiadomił mnie, że jeśli operacja się nie powiedzie mam jeszcze tylko maksymalnie tydzień życia, co innego mogłem zrobić? To był jedyny sposób, aby nikt nie cierpiał. Zrażenie do siebie ludzi wydawało się najlepszym wyjściem aby nie przeżyli tak mojej śmierci. Jednak cały zabieg zakończył się pomyślnie, a ja już doszedłem do siebie. Chciałbym wszystkich przeprosić za moje lekkomyślnie zachowanie. A przede wszystkim chciałbym przeprosić ją. To co powiedziałem... to nie byłem ja, nie chciałem żeby zabrzmiało tak ostro.

 

 

 

 

 
//Narrator, 18.01.2014//
Było już ciemno, a nad Seulem gromadziły się chmury burzowe. Można było już usłyszeć grzmoty piorunów.
- Paulino, chce żebyś mnie uważnie posłucha.
Luhan  był dziś wyjątkowo cichy i poważny. Dziewczyna zaniepokoiła się tym faktem, ale starała się to zignorować. Może był zmęczony?
- Słucham? - powiedziała z uroczym uśmiechem.
Luhan nie wiedział od czego zacząć, więc powiedział pierwsze co mu przyszło do głowy.
- Nie spotkajmy się już więcej.
- Co? Dlaczego? Masz dużo pracy tak? - spytała.
Luhan od razu zauważył niepokój w jej oczach.
- Nie - powiedział stanowczo - nie chce cię już nigdy więcej widzieć. To… koniec.
Cała radość zniknęła z jej oczu. Spuściła głowę.
- Zrobiłam coś nie tak? - spytała niemal szeptem.
Do jej oczu napłynęły łzy. Nie mogła uwierzyć słowom, które padały z ust Luhana, jej ukochanego Luhana.
- Nie rozumiesz? Jesteś zwykłą dziewczyną, a ja międzynarodową gwiazdą. Mogę mieć każdą dziewczynę, czemu mam się spotykać z tobą?
W tej chwili serce chłopaka rozpadło się na milion kawałków. To nie prawda. Nie uważał, że jest zwykła, nigdy nie spotkał tak fascynującej, nieprzewidywalnej i uroczej dziewczyny jak ona. Nie chciał żadnej innej odkąd tylko się spotkali liczyła się dla niego jego mała Paulinka. Chciał ją bronić. Obiecał sobie że nikomu nie pozwoli jej skrzywdzić, a teraz sam to robi.
- Idź sama przez życie. Ja cię już nie potrzebuję. Nie marnuj mojego czasu.
Z oczu Pauliny powoli zaczęły spływać łzy.
- Przepraszam, że zabrałam twój czas - powiedziała.
Odwróciła się i poszła w jeszcze nieznanym sobie kierunku. Chłopaka piekły oczy od powstrzymywania napływających łez. Gdy dziewczyna była wystarczająco daleko pozostawało mu już tylko jedno. Wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Profesorze, jestem już gotów do podjęcia się operacji.

 

 

 

 

 
//Luhan, 13.02.2014//
Siedziałem w samochodzie przed jej domem już od kilku godzin. Nie miałem odwagi spojrzeć jej w oczy. Z tego co mówiła Natalia, po tym jak mnie wyzwała od najgorszych, nie jest z nią dobrze. Kupiłem wielki bukiet czerwonych róż i nawet napisałem sobie przemowę, która wykułem na pamięć. Jednak nie potrafiłem do niej pójść. Miałem nadzieję, że może wyjdzie z domu, ale to raczej niemożliwe. Odkąd ją zostawiłem nie wychodzi z domu, podobno strasznie zmizerniała, nie chce jeść. Mam nadzieję, że Natalia przesadza, ale raczej nie ma tego w nawyku, nie gdy chodzi o Paulinę. Mijały kolejne godziny na zewnątrz zrobiło się już całkowicie ciemno. Gdy nagle zauważyłem, że firanki w jej oknie delikatnie się poruszyły. Zaraz w oknie pojawiła się dziewczyna. Usiadła na parapecie i oparła głowę o szybę.

 

 

 

 
//Paulina, 13.02.2014//
Pogoda już się trochę poprawiła. Nie padało. Jak zwykle usiadłam na parapecie w mojej sypialni. Pamiętam, że było to pierwsze co zrobiłam gdy tu przyjechałam. Wyścieliłam parapet kocem i ułożyłam różnego kształtu i rozmiaru poduszki. Byłam śpiąca, ale nie na tyle, że nie mogłam wytrzymać. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie Natalia albo Aga, więc postanowiłam nie wstawać. Jednak pukanie było natrętnie głośne. Wstałam i z trudem dotarłam do drzwi. Otworzyłam je.
- Dzień dobry kochanie.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Przepraszam, że tak późno, ale czy masz może pożyczyć mąkę. Jutro przyjeżdżają wnuki, więc piekę dla nich ciasto.
- Tak, powinnam mieć. Proszę wejść. - wypuściłam sąsiadkę do środka i ruszyłam w stronę kuchni. Wręczyłam jej torebkę mąki.
- Wystarczy jedna szklanka.
- Proszę wziąć całość ja i tak ostatnio nie gotuje.
- Och, dziękuję. Dobranoc.
- Dobranoc pani.
Zamknęłam drzwi za starszą kobietą. Nie miałam siły wrócić do sypialni, więc usiadłam na ziemi obok drzwi. Nie mam pojęcia ile tam siedziałam, straciłam rachubę. Może usunęłam? Dźwignęłam się z podłogi, a potem znów usłyszałam pukanie do drzwi. Z niechęcią otworzyłam , być może sąsiadka nie ma jeszcze jajek albo cukru.
- Hej - usłyszałam.
Znam ten głos. Znam go aż za dobrze. Uniosłam głowę do góry, a moje serce na chwilę przestało być.
- Co tu robisz? - spytałam.
- Mogę wejść?
Odsunęłam się i wpuściłam go do środka.

 

 

 

 
//Narrator, 13.02.2014//
Usiedli na kanapie. Luhani  jak zwykle po prawej stronie mebla, a Paulina starała się siedzieć jak najdalej od niego. Miała mieszane uczucia. Z jednej strony była szczęśliwa, że go widzi i może spędzić z nim czas, ale z drugiej strony była wściekła, że tak nagle się pojawia i jakby nigdy nic wchodzi do jej mieszkania.
- Napijesz się czegoś? - spytała dziewczyna.
- Może herbaty - odpowiedział.
Luhan był przerażony, jego mała Paulinka wyglądała strasznie. Podkrążone oczy, marna postawa. Gdy szła do kuchni aby przygotować napój wyglądała jakby zaraz miała się przewrócić. Przechodząc przez drzwi jej nogi nie wytrzymały i prawie upadła. Na szczęście chłopak był szybki i w ostatnim momencie złapał ją i uchronił przed upadkiem. Była speszona. Mogła pokazać swoją słabą stronę przed każdym, przed każdym poza nim.
- Zostaw! - krzyknęła i wyrwała się z jego uścisku. Luhan nie mógł patrzeć jak jego ukochana się męczy. Czy mu przebaczy jeśli wszystko jej powie? Jeśli tak, czy znowu będą razem i wszystko będzie jak dawniej? A co jeśli nie?
- Ja...
- Czemu przyszedłeś? - szlochała.
Dopiero teraz zauważył, że płacze.
- Znowu namieszasz w moim życiu?! Znowu chcesz wszystko komplikować?
Była roztrzęsiona. Wtedy nie wytrzymał. Złapał ją za plecy i zamknął w swoich ramionach. Paulina zacisnęła ręce na jego koszulce i szlochała w klatkę piersiową.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Proszę, posłuchaj mnie - złapał jej twarz w dłonie tak aby na niego patrzyła - nie chciałem tego kończyć. Nigdy! Słyszysz? Nigdy nie chciałem cię zostawić. Byłem do tego zmuszony. Ja umierałem. Nie chciałem żebyś patrzyła na moja śmierć. Nie chciałem żebyś się martwiła. Dlatego postanowiłem się usunąć. Zrozumiem jeśli nie dasz mi drugiej szansy. Chce tylko żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie i bardzo cię kocham. Zawsze możesz na mnie liczyć  - schylił się i delikatnie pocałował ją w czubek głowy - Przepraszam - wyszerpał i skierował się w stronę drzwi.
Gdy już prawie wychodził poczuł delikatne dłonie na swoim brzuchu i ciało dolegające do jego pleców.
- Luhan...Ja...Nie chce żebyś znowu odszedł.
- Wybaczysz mi? - spytał odwracając się w jej stronę.
Nie odpowiedziała tylko skinęła głową. To wystarczało. Złapał ją w tali i przyciągnął do siebie łącząc ich usta w pocałunku. Teraz oboje czuli się kompletni. Wróciła ich część, której brakowało do normalnego funkcjonowania.
- Luhan, tylko proszę, nie okłamuj mnie już nigdy więcej.
- Obiecuję.
Mocno przytulił ją do siebie. Wreszcie znów ma ją przy sobie. Jego małą Paulinkę. Przysiągł sobie, że już nigdy jej nie opuści i już nigdy nie zrani.
***
Mam nadzieję, że się spodoba. Przepraszam, że dałam imię moje i mojej przyjaciółki, ale nie wiedziałam jak się twoje koleżanki nazywają xd
Ten one shot jest trochę naciągany, ale cóż... proszę dodawajcie komentarze i wyrażajcie swoją opinię. Chcę wiedzieć gdzie robię błędy ;)